Dubaj - Ferie 2024

 

04-08 lutego 2024r.

My + siedmiolatka ;)

W tytule nie ma pomyłki, bo chociaż lecieliśmy do Abu Dhabi (Abu Zabi) - wyjazd dotyczył tylko Dubaju.

Loty kupiliśmy 2-3 dni przed podróżą w średniej cenie (od 510zł w górę) linii Wizzair. Lot trwał 5,5 godz. (powrotny 6 godz.), a na miejscu byliśmy ok. 19:30 (+3h do czasu polskiego).

Najsprawniejszym transportem z lotniska Abu Dhabi do Dubaju jest transfer autokarem Airport Express w cenie 35AED za osobę. W tym miejscu nadmienię, że kurs to ok. 1,1PLN = 1AED więc w praktyce można przeliczać wszystko 1:1. Wracając do przejazdu, bilety kupuje się w samym terminalu, Pan sprzedający bilety do Dubaju (oznaczenie jest, ale można go nie zauważyć) siedzi za biurkiem po prawej stronie od Pana sprzedającego bilety na transport do Abu Dhabi (stoisko do Abu Dhabi ma też automat samoobsługowy, do Dubaju nie). Autobus odjeżdża co każdą pełną godzinę i jedzie do dworca autobusowego, który jest również obok stacji metra Ibn Battuta Mall. My stamtąd do hotelu wzięliśmy taxi (z kolorowym dachem, ale o tym później) bo zatrzymaliśmy się w Media Rotana Hotel w rejonie Barsha Heights, więc jechaliśmy 15 minut za ok. 35zł. Dla osób, które wybiorą nocleg nieco dalej najkorzystniej byłoby skorzystać z komunikacji miejskiej (pod warunkiem, że będą jeszcze połączenia), ponieważ z Ibn Battuta Metro Station jedzie się jeden przystanek linią MBrch do Jabal Ali Metro Station, a stąd już najbardziej popularną linią MRed, która ma przystanki m.in. przy: Dubai Internet City Metro Station (to był nasz przystanek - blisko hoteli w Barsha Heights oraz Jumeirah Palm/Beach, następnie Mall of the Emirates Metro Station (centrum handlowe ze stokiem narciarskim), przystanek Burj Khalifa / Dubai Mall Metro Station - czyli najwyższy budynek i największe centrum handlowe (z akwarium, lodowiskiem etc.), Burjuman Metro (stary Dubaj) i dalej aż do lotniska międzynarodowego w Dubaju.

Kart do telefonu nie kupowaliśmy. Korzystaliśmy z wi-fi tam gdzie było, a do przemieszczania ściągnęliśmy wcześniej mapę offline Dubaju.









Dzień 1

Po śniadaniu i szybkim basenie (o tym więcej potem) poszliśmy na metro w celu dotarcia do Dubai Mall (6 przystanków). Jest to ogromny, czysty i pachnący obiekt z mnóstwem oryginalnych sklepów. Idealny dla osób uwielbiających zakupy. My jednak nie byliśmy tam w tym celu. Po obejrzeniu akwarium z zewnątrz (do środka nie wchodziliśmy), rzuceniu okiem na lodowisko i pospacerowaniu chcieliśmy podejść pod Burj Khalifa. Okazało się, że z jednej strony w ogóle nie ma przejścia, więc musieliśmy wrócić do centrum handlowego i wyjść od strony fontann. Na taras widokowy najwyższego budynku świata nie wjeżdżaliśmy - z wyboru. Poczekaliśmy na dole na pokazy fontann, które zaczynają się o 18 i odbywają co pół godziny. Pokazy są imponujące. Pierwszy obejrzeliśmy jak było jeszcze widno więc poczekaliśmy na drugi, żeby zobaczyć grę świateł. Naprawdę było warto. Następnie wróciliśmy do hotelu metrem, w którym uważajcie na przedziały tylko dla kobiet z dziećmi! Mężczyźni nie mogą tam przebywać. Na szczęście jedna kobieta zwróciła mi uwagę więc obyło się bez mandatu ;). A teraz kilka zdań o naszym zakwaterowaniu. Media Rotana Hotel należący do grupy Rotana jest obiektem 5-gwiazdkowym. Hotel jest bardzo czysty, jak zresztą cały Dubaj (przynajmniej te miejsca w których byliśmy). Obsługa jest bardzo miła. Posiłki wydawane w bardzo elastycznych godzina. Skorzystaliśmy z opcji HB. Śniadania były podawane od 7.00 do 10.30, a obiadokolacje bodajże od 19.30 do 22.00, co daje sporo czasu na zwiedzanie i można jeszcze zdążyć na posiłki. Nocleg kosztował nas niecałe 3tys., a rezerwacji dokonaliśmy przez portal Destinia.com, ponieważ rezerwacje za pośrednictwem innych bardziej popularnych serwisów wychodzą nawet o 25% drożej. W hotelu jest też kącik dla dzieci, ale dla naszej Łucji pół godziny wystarczyło, to raczej miejsce dla mniejszych dzieci.


























Dzień 2

Tak jak pierwszego dnia, wtorek zaczęliśmy od śniadania i ekspresowej kąpieli w basenie, a następnie postanowiliśmy wybrać się na najbliższą plażę JBR Beach. W tym miejscu należy nadmienić, że chociaż w linii prostej nie była ona daleko to spacer zająłby nam ponad godzinę, bo Dubaj (doświadczyliśmy tego w dzielnicach z wieżowcami) nie jest miastem przyjaznym osobom lubiącym chodzić pieszo. Szerokie, kilkupasmowe drogi sprawiają, że przejścia dla pieszych są w bardzo dużych odstępach, albo tam gdzie są przystanki metra. Na marginesie metro w Dubaju jest nadziemne, a dojścia do przystanków odbywają się długimi zamkniętymi trasami, również nadziemnymi. Za komunikację płaciliśmy doładowywanymi kartami NOL, trzeba to zrobić przed wejściem do metra/autobusu. Nazwy przystanków są po arabsku i angielsku, więc nie ma problemu z odnalezieniem się. Wracając do naszego planu dnia, wybraliśmy transfer dostępny w hotelu (Shuttle Bus jeździł na JBR Beach i do kilku obiektów handlowych). Plaża godna polecenia, z całą infrastrukturą. Łucja skorzystała z placu zabaw, potem poszliśmy przejść się mostkiem Bluewaters, a następnie poleżeliśmy na piaszczystej plaży. Woda była umiarkowanie ciepła i trochę ludzi się kąpało. My ze względu na orzeźwiający wiatr nie pływaliśmy, ale to dlatego że lubimy bardzo ciepłe warunki, a te, które zastaliśmy nie odbiegały od polskich letnich standardów ;). Po ok. dwóch godzinach wróciliśmy do hotelu. Tym razem opcja autobusu "hotelowego" była nieporozumieniem. Przepychanie ludzi, żeby zdążyć zająć miejsce, a następnie kłótnia kierowcy z osobami, które się nie zmieściły nie należały do przyjemnych. W komunikacji może być tylko tyle osób ile jest miejsc siedzących. Każda osoba nadliczbowa jest wypraszana. Kierowca nie ruszy dopóki osoby stojące nie wyjdą. Z tego powodu, żeby się nie stresować, następnym razem wzięlibyśmy taxi.
















W hotelu przepakowaliśmy się ponieważ na wieczór zaplanowaliśmy wizytę w centrum rozrywki Global Village. Pojechaliśmy ponownie podstawianym pod hotel autobusem opłacanym przez centrum handlowe Mall of the Emirates, skąd odjeżdża bezpośredni autobus miejski 106 pod wejście do Global Village. Jest to również obok przystanku metra o tej samej nazwie. W Emirates Hall obejrzeliśmy stok narciarski. Jest to kryty ośrodek narciarski, który znajduje się wewnątrz centrum handlowego. Wyposażony jest w wyciąg krzesełkowy, a także w wypożyczalnię ubrań i całego osprzętu. Oprócz stoku narciarskiego dostępny jest również tor ślizgowy. Nie zdziwcie się, gdy zobaczycie padający śnieg ;) - my, w krótkim rękawku, obserwowaliśmy sobie to ciekawe zjawisko przez szybę. Następnie udaliśmy się na przystanek autobusowy. Niestety ze względu na awarię autobus miał prawie godzinę opóźnienia, ale to podobno rzadkość. Ostatecznie udało się dotrzeć na miejsce.











Global Village to centrum handlowo-restauracyjno-rozrywkowe ulokowane na otwartej przestrzeni  oraz w budynach reprezentujących różne kraje świata. Osobiście miałem wrażenie, że kraje "arabskie" zostały tu potraktowane szczegółowo. Dla przykładu Emiraty, Turcja, Iran itd. miały swoje oddzielne obiekty, podczas gdy Afryka, Europa i Ameryka zostały w jednym budynku każdy. W budynkach można było skosztować potraw z różnych zakątków świata. Jest tam różnorodność stoisk z produktami charakterystycznymi dla poszczególnych regionów. Można zakupić żywność, tekstylia, pamiątki, kosmetyki. Przez Afrykę trudno było przejść tak, aby uniknąć zaczepiania i peelingowania dłoni naturalnymi kosmetykami. Na zewnątrz budynków znajduje się wesołe miasteczko, które stanowi świetne miejsce do zabawy dla rodziny z siedmiolatką. Z kilku atrakcji Łucja skorzystała sama, na niektóre - ze względu na ograniczenia wzrostowe - musieliśmy wejść z nią. Po zmroku centrum jest przepięknie oświetlone i można tu spędzić naprawdę dużo czasu nie nudząc się. Na terenie kompleksu w wielu miejscach są przygotowane sceny, gdzie odbywają się przedstawienia, koncerty, pokazy. Dla przykładu byliśmy świadkami występu grającego Indianina, oraz pokazu Flamenco. Na chwilę przysiedliśmy, żeby poprzyglądać się grze aktorów w tetrze dla dzieci. Ok. 21 postanowiliśmy wrócić do hotelu, a żeby poszło sprawnie wzięliśmy taxi. Pokonanie ponad 20-kilometrowej odległości zajęło nam ok. 40 minut z powodu korków, a kosztowało 70zł.




















Dzień 3

W środę postanowiliśmy zobaczyć stary Dubaj. Metrem dojechaliśmy przystanku Burjuman, a stąd spacerkiem przeszliśmy się 20 minut. Wcześniej wymieniliśmy kilkadziesiąt Euro żeby mieć do płacenia na stoiskach (pamiętajcie żeby mieć ze sobą paszport, bo inaczej wam nie wymienią), ale podczas całego pobytu głównie korzystaliśmy z Revolut, chociaż nawet płacąc kartą mBank przelicznik był korzystny (ok. 1,13PLN - 1AED). W starym Dubaju kupiliśmy kilka pamiątek i pospacerowaliśmy po wąskich uliczkach. Następnie komunikacją wodną za 2AED przepłynęliśmy na drugą stronę Dubai Creek, żeby zobaczyć targ złota. Ilość biżuterii w witrynach jest imponująca, a my ostatecznie kupiliśmy tylko srebrne kolczyki dla naszej Łucji ;). Z targu wróciliśmy na przystanek metra Burjuman skąd podjechaliśmy linią zieloną do Creek Metro Station.

































Stamtąd przeprawiliśmy się (ponownie transportem wodnym) na drugą stronę Dubai Creek do Dubai Festival City Mall. Trzeba przyznać, że w porównaniu do dwóch poprzednich to centrum wyglądało na mało uczęszczane, ale może była to kwestia pory dnia. O 19 zaczynają się tutaj pokazy fontann, ale my nie chcieliśmy już czekać ponieważ trochę sie już nachodziliśmy, a powrót do hotelu wymagał najpierw ponownego przepłynięcia komunikacją wodną, następnie przejazdu metrem i na koniec jeszcze 15-minutowego spaceru. Wszystkie atrakcje w Dubaju są oddalone od siebie o 1-1,5h drogi, więc każda zmiana miejsca to kolejna lokalna wycieczka ;).

Dzień 4

Ostatniego dnia zdecydowaliśmy się wykorzystać basen hotelowy, o którym teraz właśnie kilka słów. W hotelu Media Rotana basen znajduje się pomiędzy wysokimi częściami budynków, a więc jest zacieniony. W gorące dni jest to zapewne atutem, ale w tym okresie - mimo podgrzewanej wody - ze względu na orzeźwiający wiatr były raczej dla mocno zdecydowanych, zwłaszcza te krótkie poranne. Na szczęcie oprócz leżaków przy basenie (w cieniu) były też leżaki na słońcu z drugiej strony tarasu. A po pół godzinny wygrzewaniu kąpiel w podgrzewanym basenie - nawet przy lekkim wietrze - to już inna sprawa ;). Po dwóch godzinach odpoczynku skończyliśmy pakowanie. Bez problemu przedłużono nam dobę hotelową i po 13 wykwaterowaliśmy się.




















Powrót na lotnisko zaplanowaliśmy w odwrotnej kolejności, czyli taxi i autobus Airport Express. Oczywiście wiedzieliśmy, że bierzemy taksówkę z kolorowym dachem, ale wychodząc z hotelu straciliśmy czujność, a mianowicie pracownik hotelu zawołał nam taxi z dachem w kolorze reszty nadwozia. Powiedzieliśmy, że chcemy z kolorowym bo są tańsze, a kierowca na to, że nie weźmie więcej niż tamta. Przez 15 minut drogi do dworca Ibn Battuta przekonywał nas, że w dobrej cenie zawiezie nas na lotnisko, ale wiedzieliśmy, że to wyjdzie ponad 300zł. Niemniej jednak i za ten krótki kurs zażądał 60AED twierdząc, że taksówki z kolorowymi dachami na pewno nie biorą mniej. Zatem jadąc do Dubaju bądźcie czujni i asertywni.

Na koniec kilka słów o lotnisku - nowe, piękne i dość duże. Wszędzie czysto. W lotniskowym McDonald's było chyba taniej niż w tym w centrum miasta, a obsługa co chwilę sprzątała, albo oferowała pomoc. W strefach oczekiwania: fotele, kanapy, leżaki. Nawet po przejściu przez Boarding Gate - zanim wpuścili nas do samolotu - czekaliśmy jeszcze ok. 20 minut w przestrzeni z wygodnymi kanapami, więc można było się rozprostować przed podróżą ;). 














Podsumowując, Dubaj to bardzo bezpieczne miasto. Emiratom, choć prawo mają oparte na Szariacie, bardzo zależy, aby postrzegano ich jako nowoczesny, liberalny choć muzułmański kraj. Doświadczenie bardzo ciekawe. W hotelach, centrach handlowych są pokoje przeznaczone na modlitwę (wiadomo, osobno kobiety, osobno mężczyźni), na basenie stomatolog nie wstydzi się, żeby o wyznaczonej godzinie śpiewać głośno swoją modlitwę. W sklepiku, panowie nagle siadają, rozkładają kocyk i jedzą na podłodze... Polecamy wszystkim chcącym doświadczyć czegoś nowego. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tajlandia, ferie 2025

Camino - Santiago de Compostela